Coś więcej o filmie Mistrz 2020

Posted by Freyer on February 3rd, 2021

Mistrz (2020) - Czas trwania 1 godz. 31 min.

Reżyseria: Maciej Barczewski

Scenariusz: Maciej Barczewski

Gatunek: Biograficzny / Dramat

Produkcja: Polska

Premiera: 3 września 2021 (Polska)

Ocena użytkowników 6/10

Przeszłość legendarnego pięściarza Tadeusza "Teddy'ego" Pietrzykowskiego, jaki dzięki walkom na ringu ocalił swe życie w germańskim nazistowskim obozie koncentracyjnym i zagłady Auschwitz-Birkenau. Oparty na prawdziwych wydarzeniach dramat przedstawia nieznaną historię polskiego sportowca, który po miejscu zagłady stał się symbolem nadziei na zwycięstwo.

Przedtem wybierzecie się na "Mistrza", znajdźcie chwileczkę i zapoznajcie się z sylwetką tej scenarzysty oraz reżysera, Macieja Barczewskiego. Ceniony profesor prawa, który to w trakcie służbowych wojaży podpatrywał obok pracy Christophera Nolana i Michaela Baya, a potem po okolicach czterdziestki zadecydował, że zostanie studentem szkoły filmowej, jest to postać zasługująca w duży reportaż. Barczewski nie ukrywa, iż inspiruje go amerykańskie kino. Można owo już było wyczuć w koprodukowanym poprzez niego "Najlepszym" – dającej potężnego motywacyjnego kopa historii Jerzego Górskiego, który zwyciężył narkotykowy nałóg oraz pobił rekord świata w triathlonie. "Mistrz" to kolejna inspirowana autentycznymi zdarzeniami opowieść ku pokrzepieniu serc, tyle że operująca emocjami ze w dużym stopniu cięższej kategorii wagowej. Trudno jednak, żeby było inaczej, skoro akcja filmu rozgrywa się w Auschwitz.

Na początku wydaje się, że nadzieja umarła. Za bramą obozu koncentracyjnego ludzkie życie nie ma najmniejszej wartości, akty heroizmu są bezcelowe, zaś stały element pejzażu dźwiękowego stanowią dochodzące z komór spośród gazowych jęki umierających w męczarniach ofiar. Więzień numer 77, przedwojenny warszawski pięściarz Tadeusz "Teddy" Pietrzykowski (Piotr Głowacki), odrzucić zamierza być bohaterem. Wrzucony w osobiście środek piekła na ziemi pragnie za wszelaką cenę przetrwać. Niedobór, wycieńczenie oraz wszechogarniające poczucie zwątpienia nie zaakceptować pozbawiają go aczkolwiek instynktu wojownika. Sprowokowany przez kapo przynosi pokaz bokserskich zdolności, czym zdobywa rozgłos wśród towarzyszy niedoli oraz spragnionych rozrywki nazistów. Tak zaczyna się nowy etap sportowej kariery "Teddy'ego". Czempion, który do tej pory pojedynkował się o puchary i tytuły, tymże razem zawalczy na temat coś znacznie ekskluzywniejszego: godność i postępowanie człowieczeństwa. https://filmyzlektorem.pl/

"Mistrz" sprowokuje pewnie dyskusję o tym, czy wypada łączyć triumfalną konwencję dramatu sportowego wraz z tragedią Holokaustu. Jeśli jednak odłożymy na boku wątpliwości natury etycznej, okaże się, że pełnometrażowy debiut Barczewskiego to kawał solidnej rzemieślniczej roboty. Wybitne zdjęcia Witolda Płóciennika podkreślają grozę Auschwitz bez nadmiernego epatowania naturalistyczną przemocą, zaś w scenach w ringu twórcy nie zaakceptować muszą zbyt nierzadko sięgać po sztuczki montażowe, aby zamaskować niedostatki choreografii pojedynków. Reżyser, który – jak już napisałem – czerpie garściami z hollywoodzkiej uczelni kina, w treściwym, zaledwie 90-minutowym metrażu sprawnie odhacza następujące rozdziały opowieści wraz z cyklu "od zera do fightera". Wstępny marazm zastępuje ochota walki, a stosunek z młodziutkim skazańcem (Jan Szydłowski) wypełnia dziurę w sercu bohatera powstałą na stracie syna. Paradoksalnie najsłabiej wypada w tym miejscu kluczowy, zdawałoby się, motyw obozowej wspólnoty, dla której następujące zwycięstwa Pietrzykowskiego stają się iskrą rozniecającą wiarę w lepsze jutro. Pomijając niepostrzeżenie zarysowany wątek niezwykły, Barczewski praktycznie odrzucić poświęca uwagi odrębnym więźniom. Faktycznie w najciekawszą drugoplanową postać wyrasta grany za pośrednictwem Grzegorza Małeckiego Rapportführer – sadystyczny pan życia i śmierci, który po przekroczeniu progu domu zamienia się w dystyngowanego męża i ojca.

Jak nietrudno się domyślić, "Mistrz" owo jednak przede wszystkim film Piotra Głowackiego. Ekranowy kameleon i jeden ze zdolniejszych aktorów swojego pokolenia w potrzeby roli przeszedł imponującą fizyczną metamorfozę na miarę Matthew McConaugheya w "Witaj w klubie" a także Christiana Bale'a przy "Fighterze". Wcielając się w Pietrzykowskiego, trzeba wiarygodnie zarówno w charakterze zaszczuty, zniszczony emocjonalnie cień człowieka, jakim sposobem i emanujący wewnętrzną siłą baletmistrz ringu. To dzięki Głowackiemu kluczowa scena "Mistrza", która na papierze mogła ocierać się o niesmaczny kicz, ostatecznie ma moc rażenia niczym uderzenie Floyda Mayweathera. Zważając, jak bohater literalnie i w przenośni odradza się spośród popiołów, można tylko zacytować nieśmiertelnego klasyka: nie ważne jest, jakim sposobem mocno bijesz. Chodzi o to, jak mocno możesz oberwać i ciągle przeć naprzód.

Like it? Share it!


Freyer

About the Author

Freyer
Joined: January 4th, 2021
Articles Posted: 17

More by this author